Archiwum miesiąca: marzec 2019

Co pozostaje?

Rzeczy, których nie wyrzuciłem – Marcin Wicha
Wydawnictwo: Karakter, 2017

Dobry tytuł zachęca. I słusznie – książka też jest dobra. Czyta się ją albo jednym haustem, bo taka bliska i swojska, albo powoli, kontemplując opisy i zawartą w nich melancholię.

Zostają rzeczy.

Cały czas podczas czytania przypominał mi się Zegar Mufki:

Oddam zegar w naprawdę dobre ręce,
Stary zegar, który po ojcu mam –


Już mnie tutaj nic nie trzyma
W każdej chwili mogę iść
Jeszcze tylko zegar oddam ten
Bo za ciężki, by go nieść

Zegar Babci Zosi

Mufka (Jasio Błyszczak) napisał tę piosenkę jeszcze w latach siedemdziesiątych. Wtedy bohaterka tej książki też mogła ją śpiewać. Wszyscy wtedy znali Zegar.

Zostają rzeczy, ale przecież nie one są ważne. Stanowią tylko dowód, jakiś przekaz, przypomnienie.

Po artystach pozostają dzieła – obrazy, słowa, nuty. Po nie-artystach pozostają wspomnienia – dobre i przykre, smutne i radosne.

Warto pamiętać.

Rzeczy służą tylko przypomnieniu – spojrzeń, uśmiechów. W istocie rzeczy są najmniej ważne.

W Autorze wywołują mnóstwo czułości – tak rzadkiej w dzisiejszych czasach.

PS. O zegarze chyba w książce w ogóle nie było. Nie pamiętam. Kojarzy mi się jednak nieodparcie z rzeczami pozostającymi – babciny zegar i ten z piosenki Mufki.
Babciny zegar stoi dziś na półce w domu, który w ogóle nie pamięta Babci. Ważniejsza jest jego fotografia i wspomnienie, niż sam zegar.

141 x

Amerykańska księżna

Podtytuł: „Z Nowego Jorku do Siedlisk”


Virgilia Sapieha spisała swe wspomnienia po angielsku:Polish Profile, Londyn 1940 (pol. tłum. Amerykańska księżna, tłumaczenie: Ewa Horodyska; wyd. Ośrodek KARTA, Warszawa 2019)

Siedliska w latach trzydziestych XX wieku
(ob. woj. lubelskie, powiat tomaszowski)

To NIE jest dobra książka, którą poleciłabym świeżo po lekturze, z wypiekami na twarzy i z egzaltacją świata, do którego zostałam przeniesiona przez te wspomnienia. Nie.

Stanowi dla mnie pewne uzupełnienie badań genealogicznych: szukam klimatu początków XX wieku, detali, drobnych zdarzeń, atmosfery… Opisywane przez Autorkę realia były wspólne dla całej ówczesnej Polski. Obserwatorka zza Atlantyku widzi więcej, nie ma obciążeń naszej historii, nie ma żalu, pretensji do cara ani cesarza, niewiele wie o zaborach… Jest po prostu żoną bogatego Sapiehy i stara się żyć beztrosko.

Zapewne wyimki z tej książki mogłyby stanowić powieść w odcinkach do kobiecych magazynów – Bluszczu lub Mojej Przyjaciółki.  Jedyne, co może zainteresować, to spojrzenie na nas, Polaków, z duuużej perspektywy. Ale też bardzo niedbałe.

Stanowczo nie polecam.

Jedno, co dobre: kupiłam ebook, więc nie zajmuje miejsca na bibliotecznej półce.