U schyłku życia człowiek jest już pogodzony ze wszystkimi dziwnymi okolicznościami, na jakie wcześniej natrafił, a na które wpływu nie miał.
Dla dziecka jednak to były dramaty.
— Przełóż łyżkę do prawej ręki!
— Chcesz być szmaja?!
— Niedajbóg jeszcze mańkut zeń wyrośnie!
— Że też ty nie możesz normalnie, jak wszyscy.
Po tamtych stresach z pokrzykiwań babci i mamy pozostały mi na resztę życia jednak pewne korzyści:
- primo: oburęczność — nie udało im się zupełnie wyłączyć mojej sprawniejszej początkowo, lewej ręki, ale doprowadziły do rozwinięcia sprawności prawej, jako jedynie słusznej, dzięki czemu w wielu sytuacjach radzę sobie lepiej od „jednoręcznych”;
Czytaj dalej Co by było, gdyby →