Od początku mnie fascynują: nagle okazuje się, że książki, na które kiedyś pozwalano nam popatrzeć jedynie przez szybę, dzisiaj stają się dostępne praktycznie dla każdego. Zeskanowano miliony stron, umieszczono je w cyberprzestrzeni i oto są. Po prostu są. Mogę je wyświetlać i powiększać na monitorze, nie tylko czytając, ale też po kliknięciu lupy – oglądając wielkie litery, podziwiając precyzję czcionki lub z rozczuleniem patrzeć na nieregularność zużytej przez lata w kasecie zecera.
Książki sprzed lat 70 w większości stają się własnością nas wszystkich.
Dzisiaj sięgnęłam po angielską księgę z 1900 roku — Where dwells the soul serene. Jej motto mnie zainspirowało, zmusiło do zadumy: Czytaj dalej Cyfrowe biblioteki